Międzynarodowa organizacja Alliance for Natural Health publikuje na swojej stronie informacje dotyczące epidemii Eboli. Poniżej tłumaczenie pierwszego z większych jej artykułów na ten temat.
Tekst źródłowy: http://www.anh-europe.org/news/ebola-update-from-anh-intl
Tłumaczenie:
Informacje nt. epidemii Eboli
z dn. 17.09.2014
W zeszły weekend dr Rob Verkerk (założyciel ANH) wziął udział w dwóch równoległych konferencjach w Londynie, poświęconych epidemii Eboli w Zachodniej Afryce. Wydarzenia te zgromadziły lekarzy i pracowników służby zdrowia, w tym walczących na pierwszym froncie: w Liberii, Sierra Leone, Nigerii, Ugandzie i innych krajach.
To, co możemy stwierdzić na dzień dzisiejszy to fakt, że agencje prasowe tworzące nagłówki gazet na całym świecie mocno zniekształcają rzeczywistość. Koncentrują się one na przerażającym cierpieniu pojedynczych osób, rodzin i społeczności mieszkających na zagrożonych Ebolą terenach. To, o czym nie przeczytacie w gazetach, to informacja, że służba zdrowia krajów Zachodniej Afryki woła o pomoc, konkretną pomoc: wiedzę, środki i fundusze, potrzebne aby leczyć i zapobiegać rozprzestrzenianiu się tej choroby. Jednocześnie, ci lekarze nie chcą „przyspieszonych”, nie do końca zbadanych, leków i szczepionek. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że bardzo niewielka część pieniędzy przeznaczonych do walki z Ebolą w Liberii, Sierra Leone czy innych krajach, trafia właśnie tam.
Interesujący wydaje się fakt, że na stronie amerykańskiej Ambasady Liberyjskiej można przeczytać: „Liberyjski Rząd ogłosił, że odkrył duże ilości ropy naftowej wzdłuż swojej linii brzegowej z Atlantykiem”. Oczywiście to oświadczenie nie ma nic wspólnego z nagłym zainteresowaniem się tym krajem przez inne państwa… I nie mieści się w głowie, że to całe zainteresowanie nie może zostać szybko przekształcone w praktyczną pomoc, która zapobiegłaby rozprzestrzenianiu się wirusa, a mianowicie na znane od wieków metody niefarmaceutyczyne, które mają na celu (po prostu) wzmocnienie układu odpornościowego Afrykańczyków, co znacznie zmniejszyłoby rozmiar tej tragedii.
Wielu ludzi mieszkających w rejonach dotkniętych Ebolą w Zachodniej Afryce, źle się odżywia, a ich organizmy nie mają odpowiedniej ilości makro- i mikroelementów. W związku z tym zaobserwowano pewien schemat: ludzie lepiej odżywieni (w tym 47% z tych, którym udało się przeżyć ostatnią epidemię oraz trzech zarażonych z Europy i St.Zj.) wydają się mieć silniejszy układ odpornościowy, który lepiej sobie poradził z atakiem wirusa, niż ci, których choroba uśmierciła. Wiadomo od dawna, że do wzmocnienia tego układu można wykorzystać substancje odżywcze. Był to temat wielu badań naukowych, potwierdzony zarówno w ogromnej ilości publikacji, jak i doświadczeń klinicznych. Faktu tego jednak prawie nie zauważają ani Światowa Organizacja Zdrowia ani inne autorytety w kwestii walki z wirusem Ebola!
Życząc jak najlepiej ochotnikom, na których testowana jest szczepionka przeciw Eboli, zastanawiamy się, czy reakcja na nią układu odpornościowego ludzi Zachodu będzie podobna do reakcji najbiedniejszych i najgorzej odżywionych ludzi na świecie? Oraz: czy krótkoterminowa reakcja na szczepionkę przeciw Eboli odzwierciedli jej długoterminowe skutki dla zdrowia Afrykańczyków? Szczepienia, które mają się odbyć w Zachodniej Afryce już w listopadzie, budzą podobne wątpliwości jak wpływ żywności modyfikowanej genetycznie (GMO) na ludzi.
W związku ze stwierdzeniem Prezydenta Obamy, że kryzys wywołany przez wirus Eboli (który pojawił się w ubogiej, ale i bogatej w ropę naftową Afryce) stanowi zagrożenie dla całego świata, można się zacząć zastanawiać, co niektórzy przywódcy naszego świata planują…