Amerykański rząd nie zgadza się na wykorzystanie substancji naturalnych do walki z Ebolą. Dlaczego?

Kolejny artykuł amerykańskiego oddziału organizacji Alliance for Natural Health. Może nawet nie artykuł, co apel do rządu Stanów Zjednoczonych, by poza opatentowanymi i drogimi środkami, dopuścił do walki z Ebolą tanie i powszechnie znane substancje naturalne .

No i w głowie mi się nie mieści, by podanie dożylne pacjentowi ze śmiertelną chorobą witamin musiało wymagać zgody rządu…

Tekst źródłowy: http://www.anh-usa.org/ebola-can-be-prevented-and-treated-naturally/

Tłumaczenie:

Rząd ignoruje substancje naturalne, które można by wykorzystać do walki z Ebolą
z dn. 21.10.2014

Substancje naturalne

Dlaczego je ignoruje? Czy dlatego, że tak niewiele można na nich zarobić?

Podczas gdy kraj ogarnia panika przed epidemią Eboli, tak niewiele mówi się o substancjach naturalnych, które mogłyby nas przed nią ustrzec. Jest to istotne, ponieważ są to środki relatywnie tanie i często można je przyjmować samemu, bez pomocy wyspecjalizowanego personelu. W przypadku ogłoszenia pandemii, to „samodzielne” przyjmowanie może okazać się szczególnie ważne, kiedy to trudno będzie się dostać do lekarza, a szpitale będą przepełnione.
Rzecz w tym, że substancje naturalne wzmacniają układ odpornościowy, a ludzie, którzy łatwo zapadają na chorobę wywołaną wirusem Ebola, zwykle mają ten układ osłabiony.

W artykule z zeszłego miesiąca (na temat Eboli i leków naturalnych), pisaliśmy o bardzo trudnej sytuacji na rynku lekarstw, tj. sytuacji, w której nikt nie wyda kolosalnych pieniędzy na przeprowadzenie testów klinicznych, jeśli produktu nie będzie można następnie opatentować i na nim zarobić. A to w praktyce gwarantuje pełną ignorancję naturalnych metod prewencji i leczenia.
Ta sytuacja, w której rząd tworzy i jednocześnie chroni monopol firm farmaceutycznych, to skandal. A w chwili obecnej, kiedy zagraża nam śmiercionośna pandemia, jest nie do zaakceptowania. Wyborcy powinni być świadomi tego, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami Waszyngtonu. Powinni głośno upomnieć się i potrząsnąć obecnym układem sił – zanim milion istnień zostanie niepotrzebnie straconych.

W naszym wcześniejszym artykule pisaliśmy, w jaki sposób już od tysięcy lat wykorzystuje się srebro jako czynnik przeciwdrobnoustrojowy, który zarówno atakuje wirusa, jak i ogranicza jego rozprzestrzenianie się. Mówiliśmy także, jak dużą korzyść może przynieść podanie pacjentom zarażonym Ebolą dożylnej witaminy C.

Nowe badania proponują kolejne substancje naturalne w leczeniu zarażonych Ebolą:

  • według artykułu opublikowanego w Journal of Orthomolecular Medicine, wirus Eboli wydaje się być zależny od selenu. To oznacza, że wirus ten szybko wyczerpuje organizm swojego żywiciela z selenu mineralnego. Pacjent staje się wówczas podatny na wysokie poziomy stresu oksydacyjnego, które przyczyniają się do krwawienia i załamania układu odpornościowego. A zatem, ludzie z niedoborem selenu – co nie jest rzadkim przypadkiem wśród głodnych mieszkańców krajów rozwijających się – są najbardziej podatni na działanie Eboli.
    Istnieje wiele badań naukowych poświęconych drożdżom selenowym (tj. organiczną formą selenu, która jest dużo lepsza pod względem biodostępności i metabolizmu od nieorganicznych form suplementacji selenu – selenin). Mają one ogromny wpływ na zasięg i rozwój różnych chorób infekcyjnych i zwyrodnieniowych oraz, co nie ulega wątpliwości, zwiększają zdolność przeciwdziałania stresowi oksydacyjnemu.

  • dożylne podanie witaminy C mogłoby korzystnie wpłynąć na pacjentów szpitali i klinik, ale generalnie nie jest tam stosowane. Pacjenci mogliby także dostawać wysokie dawki witaminy C w wersji liposomalnej, która jest delikatniejsza i może być stosowana przez mieszkańców obszarów wiejskich, gdzie często brakuje infrastruktury służby zdrowia. Glutation – także w wersji liposomalnej – przyjęty doustnie, pomaga w rozprowadzaniu witaminy C oraz wzmacnia układ odpornościowy. NAC, prekursor glutationu, także może być pomocny. Formy liposomalne doustnej witaminy C nie są substytutem IV C, ale i tak każda forma tej witaminy, podana w odpowiednich dawkach, mogłaby w znacznym stopniu pomóc.

  • Witamina D jest kluczowym czynnikiem naszego układu odpornościowego w walce z wirusami. Niestety, im ciemniejsza skóra, tym więcej melaniny posiada i tym więcej światła słonecznego potrzebuje jej właściciel do produkcji własnej witaminy D. A zatem w tych przypadkach suplementacja jest niezbędna. Pacjenci, którzy mieli kontakt z wirusem Ebola, powinni mieć przypisywane megadawki witaminy D. Aktualnie dawki te określa rząd, co oczywiście powoduje, że u pacjenta po zażyciu takiej „megadawki” ilość witaminy D we krwi ledwo sięga poziomu „dobry”. W medycynie konwencjonalnej aktualny przedział referencyjny stężenia tej witaminy we krwi wynosi: 30-100 ng/ml. Wielu ludzi potrzebuje 10,000 IU (jednostek) dziennie, aby uzupełnić ją do poziomu powyżej 60 (przy czym poziom 70ng/ml przez większość ekspertów jest uważany za najskuteczniejszy w walce z wirusami).

  • Kurkumina, aktywny składnik indyjskiego „tumeric’u”, reguluje burze cytokinowe, które są często bezpośrednią przyczyną zgonu pacjentów zarażonych wirusem Ebola lub innymi pandemicznymi wirusami. Burza cytokinowa jest to potencjalne śmiertelna reakcja immunologiczna, spowodowana pozytywnym sprzężeniem między cytokinami (małe proteiny kontrolujące funkcjonowanie komórki) i leukocytami. Podstawowe objawy burzy cytokinowej to: wysoka gorączka, opuchnięcie i zarumienienie, przemęczenie oraz mdłości. Poza kurkuminą, burze cytokinowe regulują także kwasy omega-3.

  • Naukowcy badają także inne substancje przeciwwirusowe, m.in. cynk, witaminy A, B12 (B12 jako dodatek do innych terapii antywirusowych) oraz melatoninę. Część lekarzy proponuje witaminę A w wysokich dawkach (ponad 100,000 IU dziennie) w przypadku jakiejkolwiek infekcji wirusowej.

Znamy pacjenta chorego na boleriozę, któremu kilka lat temu naświetlano krew promieniami UV i podawano dożylnie wodę utlenioną (wraz z innymi rzeczami), co okazało się niezwykle skuteczne. Taki sposób leczenia stosowano w latach 40tych i 50tych. Niestety, aktualnie bardzo trudno jest znaleźć o nim jakiekolwiek informacje, jako, że Food and Drug Administration (Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków, w skrócie: FDA) uznała go za nielegalny! A przecież znając mechanizm jego działania można by stwierdzić, czy skutecznie rozprawiłby się z Ebolą. Ozon przyjmowany dożylnie lub doodbytniczo także mógłby zadziałać, ale zapewne i to rozwiązanie zostanie przez rząd odrzucone, jako zagrażające aktualnemu monopolowi koncernów farmaceutycznych.

Wobec powyższego proponujemy abyś zaapelował do FDA i Kongresu, aby sprawdzili i ewentualnie dopuścili substancje naturalne do walki z Ebolą, z pominięciem czasochłonnych procedur dopuszczania leków do obrotu. Napisz już dziś!

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s