Powoli będę kończyć pisanie o Eboli. Jeszcze nie tak dawno temat gorący, obecnie coraz rzadziej pojawia się w polskich gazetach czy stacjach telewizyjnych. Nawet w jednym z wydań grudniowych „Wiadomości” TVP1, Piotr Kraśko przyrównał wirusa Eboli do ptasiej i świńskiej grypy, kiedy to najpierw dziennikarze straszyli pandemią, a potem nagle wszystko ucichło. Według niego, wirus Ebola nadal zbiera śmiercionośne żniwo w Afryce, ale nie ma szans, by zagrażał Polakom. Dużo groźniejszy jest dla nas wirus odry, przede wszystkim z powodu rodziców, którzy nie szczepią swoich dzieci.
O co chodzi z tą odrą? – przyznam szczerze, że nie wiem, musiałabym poszperać. Wiem tylko, że po tym, co udało mi się ustalić w temacie epidemii Eboli, moje zaufanie do koncernów farmaceutycznych i ich produktów po raz kolejny nadwyrężono.
Ostatni mój wpis [1] jest dowodem na to, że być może w Polsce coraz mniej mówi się o Eboli, jednak koncerny farmaceutyczne wcale nie zamierzają rezygnować z ogromnych korzyści, jakie może im przynieść walka z tym wirusem w Zachodniej Afryce. Koncerny koncernami (w końcu żyjemy w erze kapitalizmu, gdzie najważniejszy jest zysk), ale przecież ktoś zarządza, nadzoruje i sprawuje kontrolę nad tym, jakimi środkami leczą się obywatele tego świata. Największą tego typu instytucją jest oczywiście Światowa Organizacja Zdrowia (ang. World Health Organization, w skrócie: WHO), dla wielu ludzi autorytet i niemalże wyrocznia w tych sprawach. Jej praca powinna charakteryzować się wyjątkową rzetelnością i, przede wszystkim, uczciwością. Niestety, z przetłumaczonych przeze mnie artykułów jasno wynika, że w przypadku epidemii Eboli, z pewnością tak nie jest. Ostatnio znalazłam informację o tym, jak to jesienią br. WHO 3-krotnie zablokowała dostawę niewielkiej ilości srebra koloidalnego do Sierra Leone. (Srebro stosowano jako środek bakterio- i wirusobójczy jeszcze przed wynalezieniem antybiotyków. O srebrze pisałam w artykule: [2], a bardziej szczegółowe informacje na jego temat można znaleźć np. tutaj: [3]). Skoro kilka miesięcy temu WHO uznała za konieczne wykorzystanie do walki z Ebolą nowych, nieprzetestowanych medykemantów, to dlaczego zakazała użycia remedium znanego od wieków? Może dlatego, że srebro mogłoby się okazać tak skuteczne, że uniemożliwiłoby sprzedaż nowych produktów koncernów farmaceutycznych?… Link do artykułu: [4]
Dzisiaj wyciąg z trzech artykułów: o tym, co działo się w krajach Zachodniej Afryki przed wybuchem epidemii Eboli, (i kto do tej sytuacji doprowadził), i o tym, co dzieje się teraz, kiedy to z powodu kryzysu Afrykańczycy są coraz bardziej głodni, co z pewnością odbija się na ich, nadwątlonym już, zdrowiu, a tym samym podbija statystyki umieralności z powodu „wirusa Eboli”.
——————————————————————————————————————————————–
Tekst źródłowy: http://www.globalresearch.ca/capitalism-and-the-ebola-crisis/5411320
Kapitalizm a epidemia Eboli.
z dn. 1.11.2014
„Ebola pojawiła się prawie 40 lat temu. Dlaczego zatem lekarze nie mają ani czym jej leczyć, ani czym przeciw niej szczepić? Ano dlatego, że występowanie Eboli przypisuje się historycznie i geograficznie biednym krajom Afryki. Nie było powodu, aby rozpocząć szerokie badania nad tym wirusem. Przemysł nastawiony na zysk nie inwestuje w produkty dla rynków, które nie mogą za nie zapłacić.” – Margaret Chan, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia, październik 2014.
To proste ujęcie prawdy przez dr Chan, pozostało bez echa w niekończących się godzinach i tysiącach stron poświęconym przez media wirusowi Ebola. (…) Jednak choroba wywołana wirusem Ebola nie jest jedyną siejącą spustoszenie w Afryce, dla której opracowanie szczepionki jest blokowane przez nastawiony na zysk przemysł farmaceutyczny. Spośród najbardziej śmiercionośnych i dobrze znanych można wymienić jeszcze dwie: gorączki denga i Lassa. (…) Głównym czynnikiem, który wpłynął na rozmiar epidemii Eboli, oraz sprawia, że dwie pozostałe z wyżej wymienionych chorób są tu powszechne, jest panująca na afrykańskim kontynencie bieda. Liberia, Sierra Leone i Gwinea to jedne z najbiedniejszych krajów świata, z rocznym PKB/mieszkańca wynoszącym odpowiednio: 878 USD (dolarów amerykańskich), 1927 USD i 1255 USD, co wynosi znacznie mniej niż średnia światowa: 14 293 USD. Większość ludzi żyje tam albo w zacofanych wsiach, albo w cuchnących miejskich slumsach.
Mniej niż 5% mieszkańców wsi w Liberii ma dostęp do odpowiednich urządzeń sanitarnych, a nieco ponad 26% mieszkańców wsi w Sierra Leone ma dostęp do odpowiednich źródeł wody. W slumsach „West Point”, w stolicy Liberii – Monrovii, nie ma instalacji wodno-kanalizacyjnej. Ludzie, którzy tam żyją, zmuszeni są do wykorzystania z plaży wzdłuż oceanu lub z terenów nadbrzeżnych głównej rzeki, jako zastępczych toalet.
Takie warunki są idealne wręcz dla rozprzestrzeniania się Eboli i innych śmiercionośnych wirusów. Ich obecność oraz zacofana rzeczywistość, w której się rozwijają, to pozostałości kolonializmu i imperializmu. Po splądrowaniu krajów Zachodniej Afryki z ich bogactw, światowe potęgi: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja, powinny czuć się odpowiedzialne za taki stan rzeczy.
Liberia, Gwinea i Sierra Leone są dawnymi ich koloniami wyżej wymienionych państw. Stowarzyszenie American Colonization Society stworzyło Liberię w postaci kolonii dla uwolnionych w Stanach Zjednoczonych niewolników, w 1822. Kraj ten formalnie otrzymał niepodległość w 1846, ale tak naprawdę pozostawał pod dominacją amerykańskiego kapitalizmu. Sierra Leone powstało jako kolonia dla uwolnionych niewolników na początku 19go wieku, z inicjatywy Wielkiej Brytanii, i pozostawało pod jej bezpośrednią kontrolą do 1960. Gwinea została stworzona jako francuska kolonia w ostatnich dekadach 19go wieku i pozostawała pod kontrolą Francji do 1958.
Odpowiedź światowych potęg na aktualny kryzys w Zachodniej Afryce, wywołany wirusem Ebola, wynika z tych samych rabunkowych zapędów, które wcześniej niszczyły te kraje przez ponad 100 lat. Każde z tych państw, ale przede wszystkim Stany Zjednoczone, wykorzystuje epidemię Eboli, aby rozszerzyć swoją kontrolę nad tym regionem i jego bogactwami naturalnymi: lateksem w Liberii, diamentami i kamieniami szlachetnymi w Sierra Leone oraz boksytem w Gwinei (i złożami ropy naftowej wzdłuż wybrzeża Zachodniej Afryki). (…)
—————————————————————————————————————————————–
Z tego co udało mi się ustalić, to zarówno pod formalną jak i nieformalną „protekcją światowych potęg”, kraje Zachodniej Afryki nie były w najgorszej sytuacji. W przypadku Liberii i Sierra Leone, dopiero po otrzymaniu niepodległości wybuchły tam dotkliwe w skutkach, społecznych i gospodarczych, wojny domowe całkowicie rujnujące te kraje. Okazuje się także, że gdyby nie „pomoc” Stanów Zjednoczonych, być może do tych wojen by nie doszło… (W tym artykule, aby tekst był jak najbardziej zrozumiały, kursywą dodałam dużo informacji od siebie).
Tekst źródłowy: http://www.globalresearch.ca/the-west-is-partly-responsible-for-the-ebola-crisis-in-africa/5406994
Czy Zachód odpowiada za kryzys wywołany wirusem Ebola w Zachodniej Afryce?
z dn. 9.10.2014
Wirus Ebola wywołał epidemię w Liberii i Sierra Leone, ponieważ są to kraje, które nie mają środków, by sobie z nim poradzić. Zostały niemalże całkowicie zniszczone przez toczące się na ich terenach wojny.
W Wikipedii pod hasłem „Liberia” (epicentrum epidemii Eboli), można przeczytać:
Historia Liberii zdominowana była przez konflikty między kolonistami z Ameryki a rdzennymi Afrykańczykami. Przez wiele lat ludność tubylcza stanowiła drugą kategorię mieszkańców, wyzyskiwaną, często wykorzystywaną jako niewolnicza siła robocza i pozbawioną praw wyborczych. (…) W 1980 Samuel K. Doe zamordował urzędującego prezydenta, mianując siebie głową państwa. W ten sposób odsunął od władzy potomków amerykańskich wyzwoleńców, co nie poprawiło jednak sytuacji wewnętrznej w kraju, w którym nasiliły się konflikty etniczne. W 1989 w Liberii wybuchła wojna domowa, której efektem było obalenie i stracenie głowy państwa, Samuela Doe’a, oraz zniszczenie kraju wskutek trwających 7 lat działań wojennych. W1997 Charles Taylor, jeden z przeciwników Doe’a, w wysoce niedemokratycznych wyborach został wybrany prezydentem. Pod jego despotycznymi rządami, Liberia stała się międzynarodowym pariasem (nałożono na nią międzynarodowe sankcje), z powodu finansowania przez nią, z pieniędzy zarobionych na eksporcie krwawych diamentów i nielegalnego drewna, Zjednoczonego Frontu Rewolucyjnego (ang. Revolutionary United Front) walczącego w wojnie domowej w Sierra Leone. Za jego rządów Liberia stała się państwem biednym, w którym panował chaos, grabieże i bezprawie. Stolica kraju, Monrovia, została zrujnowana, a ludność pozbawiona energii elektrycznej, wody i poczucia bezpieczeństwa. Przez kraj przetaczały się zbrojne bandy, grabiące, gwałcące i mordujące obywateli, które działały pod cichym przyzwoleniem prezydenta czerpiącego zyski z grabieży. W między czasie, w 1999 wybuchła druga wojna domowa (…)
Gospodarka liberyjska zaczęła zwalniać z powodu złego zarządzania po 1980 (czyli po przejęciu władzy przez Doe’a). Jej stan pogorszył się jeszcze bardziej w wyniku wybuchu wojny domowej w 1989; wartość PKB zmalała o 90% między 1989 a 1995, co jest jednym z najszybszych spadków odnotowanych w historii. (…) Wojny domowe skończyły się w 2003. W ich trakcie zniszczono 95% obiektów służby zdrowia. W 2009 rząd przeznaczał na opiekę zdrowotną 22 USD na mieszkańca, co wynosiło 10,6% całkowitego PKB. W 2008 w Liberii, na 100 000 mieszkańców przypadał 1 doktor i 27 pielęgniarek.
W przypadku Sierra Leone czytamy:
Korupcja rządu oraz złe zarządzanie państwowymi zasobami naturalnymi doprowadziły do wybuchu wojny domowej (1991-2002), która przez ponad dekadę niszczyła kraj. Ponad 50 000 osób zginęło, dużą część infrastruktury zniszczono, a ponad 2 miliony uchodźców uciekło do sąsiednich krajów.
To podaje Wikipedia. Ale Wikipedia nie podaje, że to nasze rządy przyczyniły się do wybuchu wojen, które zniszczyły te kraje wraz z infrastrukturą służby zdrowia. (Ponadto, Stany Zjednoczone wspierały prezydenturę Samuela Doe’a, charakteryzującą się wyjątkowym despotyzmem i niegospodarnością, przekazując mu w latach 1980-1985: 500 mln USD. Link z całą listą dyktatorów, którzy otrzymywali pomoc od Amerykanów: [5] )
Liberia
W 2009 Boston Globe donosił:
Były prezydent Liberii, oskarżony o zbrodnie wojenne Charles G. Taylor powiedział dziś, że w ucieczce w 1985 z zakładu karnego Plymoth County Correctional Facility pomagał mu rząd amerykański. (W 1983 Taylor, oskarżony o defraudację pieniędzy, przedostał się z Liberii do USA, gdzie został aresztowany. Po krótkim pobycie w amerykańskim więzieniu Plymouth uciekł na wolność, aby powrócić do rodzimego kraju i rozpocząć wojnę domową. Przed jego ucieczką, amerykańscy ekonomiści próbowali bezskutecznie pomóc urzędującemu prezydentowi Liberii, Samuelowi Doe, w naprawie sytuacji gospodarczej kraju).
W 2008 agencja Agence France-Presse pisała:
Były liberyjski gubernator wojskowy, Prince Johnson, powiedział krajowej Komisji Prawdy i Pojednania (ang. Truth and Reconciliation Commission), że Stany Zjednoczone uwolniły Taylora z więzienia w 1985, aby ten przygotował przewrót i obalił prezydenta Samuela Doe. Johnson, obecnie senator w Liberii, przygotowuje zarzuty dotyczące podwójnej roli Waszyngtonu w wojnie 1989-1997. (…)
A zatem zarówno Taylor, jak i jego konkurent, Prince Johnson, twierdzą, że Stany Zjednoczone pomogły uciec Taylor’owi z więzienia.
Na dodatek, Boston Globe w 2012 pisał, że dokumenty amerykańskiej agencji Defense Intelligence Agency potwierdzają związki Taylora z CIA. (W tym samym roku Mail Online napisał, że szpiegowski oddział w Pentagonie zatrudniał Taylora od początku lat 80-tych do prawdopodobnie 1997. Byli funkcjonariusze CIA twierdzą, że Taylor mógł być wykorzystywany przez Amerykanów do zbierania informacji, począwszy od kwestii związanych z Afryką, a kończąc na sprzedaży broni w Związku Radzieckim. Ponadto, okazuje się, że z więzienia w Plymoth Taylor uciekał z czterema innymi osadzonymi, których złapano. Mu udało się wymknąć… Źródło: [6] )
Poza własnym krajem, Taylor przyczynił się także do zniszczenia Sierra Leone.
W zeszłym roku Daily Mail pisał, że Taylor został skazany na 50 lat więzienia za zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i terroryzm w Sierra Leone:
„Były prezydent Liberii został skazany przez sąd w Sierra Leone za zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości, w tym terroryzm, morderstwa, gwałty i wykorzystywanie dzieci jako żołnierzy. (…) Wyrok sądu zapadł po ponad 10 latach od czasów, kiedy to Taylor pomagał rebeliantom w ich morderczym szaleństwie w pogrążonym w wojnie Sierra Leone: w gwałtach, morderstwach i okaleczaniu dziesiątek tysięcy niewinnych ofiar. Taylor pomagał, a nawet nakłaniał do popełniania przestępstw przez rebeliantów Zjednoczonego Frontu Rewolucyjnego i Sił Zbrojnych Rady Rewolucyjnej, wiedząc dobrze o zbrodniach, jakie popełniają. (…) Sędzia George Gelaga King powiedział: „Ich głównym celem było sianie terroru. Brutalna przemoc wobec cywilów miała na celu wzbudzenie strachu – strachu, że tej przemocy będzie jeszcze więcej, jeśli nadal będą stawiać opór. (…) Sąd uznał, że wsparcie Taylora dla rebeliantów w Sierra Leone było kluczowe. (…)”
Ale Stany Zjednoczone pomogły nie tylko Taylorowi…
W 2002 Chicago Tribune pisała:
Historia wtrącania się Stanów Zjednoczonych w sprawy Sierra Leone wychodzi na światło dzienne w kawałkach. Jednak już teraz możemy stwierdzić, że polityka administracji Clintona miała na celu uprawomocnić jedne z najokrutniejszych tortur i masowych morderstw naszych czasów…
Zacznijmy od wydarzeń wiosny 1999: Foday Sankoh, którego okrutna organizacja: Zjednoczony Front Rewolucyjny (ta, którą wspierał z Liberii Charles Taylor) zmasakrowała tysiące i obcięła kończyny kolejnym tysiącom ludzi, został aresztowany przez pokojowy oddział nigeryjski, po czym znalazł się w rękach ostatniego, teoretycznie praworządnego rządu w Sierra Leone. Mieszkańcy kraju modlili się, by najgorsze już minęło. Ale zamiast żądać sprawiedliwości, prezydent Clinton zadzwonił do Sankoha i namawiał go, by ten zgodził się na pokój. Powiedział także, że Sankoh wkrótce będzie mógł się ubiegać o prezydenturę! Wystarczy – powiedział Clinton – że teraz podzieli się władzą w rządzie, i, ponoć, rozbroi swoją organizację, w tym nastoletnich żołnierzy, z których wielu z nich wcielono do armii po tym, jak zmuszono ich do zabicia własnych rodziców.
Ale to jeszcze nie koniec. Po zabraniu Sankoha z więzienia, w którym miał zostać skazany, amerykańskie władze odmówiły wsparcia finansowanym przez ONZ oddziałom nigeryjskim, ponieważ były one wplątane w jakieś pomniejsze „łamania praw człowieka”. Nie zgodziły się także, by najemnicy tacy jak oddział South African Executive Outcomes, rozprawiły się z organizacją Sankoha.
A zatem, jedyne dwie grupy, które mogły uspokoić tę sytuacją, zostały dziwną decyzją Clintona odsunięte, podczas gdy niebezpiecznego mordercę uwolniono. Raz wypuszczony, Sankoh złamał wszystkie swoje obietnice i wraz ze swoimi żołnierzami kontynuował swoje dzieło morderstw i okaleczania, dopóki oddziały brytyjskie i ECOMOG ich nie pokonały. Sankoh został następnie przekazany Brytyjczykom i skazany za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości.
Ps. Brutalność i wojny Charles’a Taylora dotarły także do Gwinei, trzeciego kraju walczącego z epidemią Eboli. Bojownicy z Sierra Leone i Liberii atakowali przygraniczne miejscowości w tym kraju w latach 1999-2000.
—————————————————————————————————————————————–
Ponura przeszłość…A jak źle jest teraz? Kilka dni temu ONZ zaalarmował, iż w związku z epidemią Eboli milion owi mieszkańców tego rejonu zagraża głód. W tłumaczeniu artykułu: [7], piszę, że kluczowym czynnikiem decydującym o tym, czy pacjent przeżyje zarażenie się wirusem Ebola czy nie, jest stan jego zdrowia zanim dojdzie do zarażenia. Czyli przede wszystkim jego ewentualne niedożywienie lub odwodnienie…
Tekst źródłowy: http://www.anh-europe.org/news/anh-intl-feature-food-for-thought-over-sierra-leones-ebola-response
z dn. 17.12.2014
Żywność jako lek
Z nauki o immunologii jasno wynika, że jakość i ilość dostępnej wody oraz pożywienia, w przypadku każdego pacjenta zarażonego patogenem, są kluczowymi czynnikami decydującymi o odpowiedzi immunologicznej. Skoro wiemy, że główną przyczyną śmierci w wyniku zarażenia się wirusem Ebola jest odwodnienie, to musimy także rozważyć, jak duży wpływ ma niedostatek pożywienia. Są to jedne z kluczownych czynników decydujących o tym, czy ktoś przeżyje infekcję śmiercionośnym wirusem, czy nie. Jak dotąd, w przypadku kryzysu wywołanego Ebolą, zarządzaniu statusem żywieniowym nie poświęcono prawie w ogóle uwagi.
Ośrodki opieki zdrowotnej są zależne od dostaw jedzenia z Światowego Programu Żywnościowego (ang. World Food Programme). W dostawach tych można znaleźć niewiele więcej niż: ryż, olej palmowy, mąkę z fasoli i sól. W przypadku kwarantann w domach, czasem można dostać także: cukier, przetwory z ryb, mielonkę i Ovaltine.
Od kiedy w maju wirus Ebola wprowadził stagnację w kraju, ceny warzyw i źródeł białka, takich jak mięso czy ryby bogate w kwasy Omega-3, poszybowały w górę. Są one zbyt drogie, by je normalnie jeść, raczej przyprawia się nimi jedzenie. W zeszłym tygodniu spróbowałem oszacować spożycie białka przez pacjentów i pracowników służby zdrowia w jednym z ośrodków, i byłem zszokowany: ilość ta wyniosła trochę ponad 10g/dzień! Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (ang. Food and Agriculture Organization, w skrócie: FAO) proponuje pięciokrotnie większą ilość: dla osoby dorosłej minimum: 0,75g/kg*dzień, co wynosi ponad 50g na kogoś, kto waży 70kg. I to w przypadku osoby nie zarażonej wirusem Ebola! Oczywiście, spożycie mikroskładników i fitoskładników wynosi znacznie poniżej ilości niezbędnej dla podstawowego, nie wspominając nawet o optymalnym, fizjologicznego i metabolicznego funkcjonowania.
Niedobór wody
Czysta woda pitna też jest droga. A biorąc pod uwagę objawy Eboli, tj. ataki niekontrolowanych biegunek i wymiotów, utrata płynów jest ogromnym problemem. Pracownicy służby zdrowia, często wolontariusze, którzy codziennie ryzykują swoim życiem, muszą akceptować procedury, w których to pacjenci mają pierwszeństwo do wody. Widziałem takich pracowników, prawie padających z odwodnienia po pracy w odzieży ochronnej, przez kilka godzin w temperaturach przekraczających 30°C. Oczywistym jest, że przy takim odwodnieniu dużo trudniej będzie im sobie poradzić z wirusem Ebola jeśliby doszło do zarażenia.
Ale nie tylko pacjenci i pracownicy służby zdrowia w ośrodkach cierpią z powodu braku wody i żywności. Cierpią także domy objęte kwarantanną. Kiedy jedna lub więcej zarażonych osób zostaje usunięta z domu, dom taki obejmuje się kwarantanną. To oznacza, że pozostali członkowie rodziny, niezależnie od tego, czy mogą lub potrafią przygotować sobie jedzenie, nie mogą iść na zakupy na miejscowy bazar. Są zależne od dostaw z programu WFP. (…)
13 grudnia byliśmy świadkami niezwykłego przemówienia na temat jedzenia, wygłoszonego przez Hon Alpha Kanu, członka parlamentu, który powiedział, że „jedzenie w 50% jest lekarstwem”.
W tym kontekście parodią wydaje się fakt, że przy tak wielkiej ilości pieniędzy przeznaczonych na walkę z Ebolą w Sierra Leone, tak kluczowe obszary są zwyczajnie ignorowane. (…) Brak poświęcania uwagi ośrodkom zdrowia czy domom poddawanym kwarantannie, jest, w moim odczuciu, kompromitacją pomocy międzynarodowej, która czeka tylko na dostawę szczepionek, które mogą, ale wcale nie muszą zadziałać. Ostatnio, testy jednej ze szczepionek zostały zawieszone z powodu wystąpienia nieprzewidzianych skutków ubocznych.
Woda i żywność są niezbędne dla życia, a niektóre składniki pokarmowe w ilości przekraczającej wymagania dla osoby niezarażonej, są niezbędne aby układ odpornościowy zareaglował poprawnie na jednego z najbardziej śmiercionośnych wirusów na świecie. To niebywałe, że patrząc na skalę pomocy na walkę z Ebolą, te czynniki oraz odpowiednie wsparcie dla setek wolontariuszy pracujących w Sierra Leone, są pomijane. Należy to naprawić – i to natychmiast. (…)
Wsparcie jest bardzo potrzebne, i będziemy wdzięczni za każdy wkład w nasz projekt ISRE, który uwzględnia także kwestie żywieniowe. W tej sprawie można kontaktować się z Sophie Middletown, pod adresem: sophie@anhinternational.org lub wesprzeć projekt ISRE online, (gdzie w polu ‚Note to Seller’ proszę wpisać ‚ISRE’).
—————————————————————————————————————————————-
Władze Sierra Leone zakazały publicznych uroczystości świąt Bożego Narodzenia, ze względu na większe ryzyko zarażenia się Ebolą w większym skupisku ludzi….
Życząc nam wszystkim wszystkiego co najlepsze na te święta, przede wszystkim zdrowia…, dołóżmy może jeszcze jedno życzenie: abyśmy w końcu docenili to co mamy… :)